Szpila
Powiem ci szczerze, że otoczenie to jebie ciebie
Nie ważne kim byłeś, ważne jakie masz tu kieszenies
Pierdolenie, ziomek zbija pionę schodząc pod scene
Słuchaj, nie wnikam, to tylko moje jest przemyślenie
Jak coś wyjebie, to nie pisz w smutnym trenie
Wszystko jest płytkie, jak dno na basenie
W oceanie nie płynie, to mówię do ciebie
To twoje poruszenie, ja pluję wersem bo mam natchnienie
Kto wiedzie prym, kiedy tu ludzie pytają coś
A jaki to koszt, a jakie sramto i to?
Prostactwa ich lont się kurzy nie w kont
Wybuchają nad miastem jak w sylwestrową noc
Kiedy jakas patologia za to daje props
Co. Chujów sto! Nie pomoże egzorcysta czy ksiądz
Spada tu grom wystawione języki by skropliła je złość
Oni tylko chca ci wbić tą szpilę, ej
W samo serce, stłamsić całą energię
Oni tylko chcą ci wbić tą szpilę, ej
By powstrzymać już ciebie bezczelnie
Chcą ci wbić tą szpilę jeje
Co cię wzmocni nie zabije też
Jej włosy pachną jak agrez bez
Jej włosy all black to też jak yeneffer
Kto jest twój, to jest twój ziomek, tamten twój ziomek?
To jest twój ziomek, i ziomek gada o pogodzie w telewizorze
Ziomek w necie, ziomek bankier, i ziomek w orange
Ziomek głupoty plecie, zaprasza na tańce, i by robić formę
Sorry nie tańcze, odpowiadam niechętnie jak zawsze
Kiedy wyłania się koszmar co byw klatce
Nie wiem co w pacze, nie wiem co paszczy, nie wiem kto patrzy
Ktoś chyba opowiedział mi creepypastę bo obrazki to nietęgie są
Lepiej pege dawaj tu ziom, to towarzystwo stworzyło swój krąg
Niczym jak bronx, piękna kobieta w ramonsce koloru brąz
Chętnie by jął... przystawił jej broń, niekoniecznie pod skróń
I w ogóle to tylko ten sąd, mnie broni by chyba zrobić już to
Ona chyba nieletnia, ale bardzo jest letnie, nie wbije ci szplii
Nazwij ja mała pinezka w tej chwili, nie wiem co oni odkryli
Nie wiem gdzie oni tu lubi, twoi ziomkowie wiecznie napici
Jak twoje miejsce to weź nie wpuszczaj tych imbecyli