Dym

Moje płuca spętał dym, jeje
Moje serce całe w krwi, bo bawiłaś się
Je je je
Moje płuca spętał dym
Dookoła tylko rafiniere
Moja płuca spętane przez dym
Moje życie nigdy nie było piękne
Je je je
Nie interesuje mnie gdzie masz wikt
Dookoła rafiniere

Jesień dni krótsze i moje życie też
Zima, dni krótkie i moje życie też
Wiosna dni dłuższe, lecz dni dalej krótsze
Działa to niezbyt proporcjolanie co za pech
Kupuję to złota marlobora za paranaście złoty
Palę jednego, reszta w kosz, kto mi zabroni
Ja już nie palę i wódę odmawiam kumplowi
Moje płuca spętane jak dym gruby jak Kononowicz
W moje płuca właśnie wchodzi śmierć
Jeśli żyjesz to no bierzesz oddech
W tym mieście rafinerie, huta i inny zgiełk
Powietrze jest nieświeże tylko poza oknem
Nie chcę patrzeć więcej na zegarek
Ich limity muszą nie dotyczyć mej osoby
Chcę być tu szczęśliwy tylko jak Pharell
Mi wystarczą tylko te modelki w body

Nie chcę żadnych przygód dzisiaj, ej
Jeśli czegoś chcę to dostać gwiazdę w LA
Próżność mnie zabija, niczym 7 killer z GTA
Moja płuca są spętane łańcuchami caly dzień
Nie chcę dzisiaj gadać o zmęczeniu
Moje życie musi się odradzać niczym Jezus
I muszę znać te wersy jak wersy w pacierzu
Bo to życie to poligon, gdzie nie spoczniesz żołnierzu
Ona piękny stanik w kolorze beżu
A jej słowa tak zmysłowe jak syreny na wybrzeżu
Jak syreny w PRLU, jak syreny polcyjne
Bo w burdelu, ktoś za mocno kochał dziwke
Moje myśli są tu twoim detektywem
Pętasz płuca, swoim szaro gęstym dymem
W swym życiu bardzo często żwawo płynę
Same sztormy, trzeba łapać za kotwicę

Moje płuca spętane przez dym
Twoje serce spętane przez dym
Moje płuce spętane przez syf
Twoje płuca spętane przez syf