Październik
Napierdala deszcz w parapety
Ja jak z rakiety
Czasem czuję się tu jak z innej planety
Tu gdzie się wychowałem byly ważne bzdety
Każdy na ulicy napierdalał rap jak wsciekniety
Jak policja go jebała jaki z niego chwat
A ja zawsze z boku tricgy no bo kasy miałem w mak
Trochę nie pasuję do obrazka Vanilla Ice
Ale zapamiętaj kurwo rap i tak będę grał
Choćbyś tysiąc Al miał i nawet je wyruchał
To ja tu będę stał i mówił ci ogarnij staff
Póki co wchodze tu do branży bejbi
Ale kiedyś ona będzie w mej kieszeni bejbi
Póki co paździerz, ale luz bo październik
Będę robił rap
Będę robił rap
Będe robił rap
Będe robił rap
Będe robił rap
Never give up
Cannabis whisky ananas
Pomiąłem tyle kartek w moim życiu
Ża takiej liczby chyba nia ma w przeliczniku
Tyle zwrotek do kosza - tyle zwrotek radocha
Tyle zwrotek słabiocha - tyle zwrotek to szlocham
Ale dalej never give up
Nowy Jork czeka na nas
Ale nie prowadzi tam żaden samoszlak
Trzeba znaleźć klucz do bram
Gdzie ta fasola, gdzie ten jaś?
Tu nie ma żadnej do nieba bram
Zdawać sobie własną rangę kim jestem dokładnie
Choć na osiedlu mam tą range jestem wyjadaczem
Już starym składem rozpierdalałem na rejonie strasznie
Teraz zdaje sobie sprawę fakt jakie to było straszne
Prosciej mówiąc - paździerz
Teraz jadę wyraźniej w cztery oczy z rapem
Kiedyś wezmę za to kaśę - w chuj grubą kasę
Rozpierdolę scenę, rzucę się na audience
Ale na spokoju - nie wybieram się pod ziemię bracie
Tylko realizuję cele, które są jak pacierz
Ale mają większą siłę niż klepanie zdrowasiek