Lipiec
Miałem na tym kręcić biznes, a się bawię rapem
Miałem na tym kręcić biznes, lecz zmieniłem branżę
Mówią tutaj każdy ma za uchem nikt bez skazy
A ja teraz cytuję tu zacuhę i pieprzę zakazy
Miałem nigdy już nie bawić się w to gówno
Mówiłem sobie tyle razy koniec kurwo
Jednak mnie to bawi srogo w kółko
Niekończącą mam opowieść
Niekończące jest zmysłowo, stój no!
Ale nigdy tu nie będę się do nikogo zniżał
Paliło się wszystko co się miało
Nie ma co ukrywać
Teraz mamy za to niezłe żniwa
Nie ma co ukrywać
Lecz już nie jaram bo to straszna szmira
Bo ja już nie jaram
Bo ja już nie jaram
W lipcu skurwysynu wszystko sie tu spala
Bo ja już nie jaram
Bo ja już nie jaram
W lipcu kurwo wszystko się podpala
Miałem bratać się tu z ziołem by się bratać z bratem
Miałem tu handlować wszystkim by wspomóc tatę
Mówią tutaj każdy ma za uchem nikt nie jest bezskazy
A śpiewam tu zauchę i pieprzę zakazy
Tyle razy miałem tyle kasy, że aż żyłem w snach
Tyle razy miałem tyle kasy, chciałem robić dive MckWacz
Tyle razy było tyle kasy, że jebałem adidasy
Mogłem kupić garniak, tylko po chuj mi do takiej pracy
Ale nigdy już nie wrócę tam znów
Nie mam już tamtych kontaktów
Choć mi dali wiele blasków
Nie mam już tamtych kontaktów
Skąd te skuny po kieszeniach poskręcane po omacku
Bo ja już nie jaram
Bo ja już nie jaram
W lipcu skurwysynu wszystko sie tu spala
Bo ja już nie jaram
Bo ja już nie jaram
W lipcu kurwo wszystko się podpala