IMBD
Na palcach odcisk mam po sygnetach
I ciągle tak bardzo pakuję się nietakt
Latam po bitach, czuję się jak kosmita
A ta grawitacja to dla mnie jest akustyka
Tylko słyszę jak nogi krzyczą po gruncie
A ja teraz czuję się takim rasowym kundlem
Gdzie każdy chce dotknąć, się jara fitem
Chcę na nich patrzeć tylko jak bazyliszek
I ciągle mam dość - że coś mi przerywa
Jakieś, kontakty, umowy, a gdzie ta jedyna
Chyba jej nie ma odkąd każda siebie wygina
Trochę to boli, to trochę jak viral
Nie pytaj mnie wiecej, bo i tak nie usiądę
Wolę być sam niż z być z kimkolwiek
I ciągle tu płonę i ciągle zaraz wysiądę
Więc zapamniej to nie disney love chłopcze
Jestem wypruty z słów i jakieś tkaniny
Nie chcę się znać, potrzebuję staminy
Każdy traktuje jak brać, ja jestem lekko przybity
Gdy wracam już spać w oazie ciszy
Tylko pójść spać, zamknąć drzwi
Co oglądnąć dziś jaki film
Sprawdzam rate na IMBD
To mój własny serca rytm