Folwark
0Wieszczyli koniec kariery
A ja cicho siedziałem skitrany jak dragi
Szerzyły się milionery, śmiały się hieny
Oni wiedzieli, że nie mam odwagi
W bursztynie zamknięte, horyzonty są stary
Teraz mam wylew, obrót na pięcie, do pracy
Teraz mam przypływ energii, jak bretarianin
Teraz czuję pustkę, więc piszę z pasji
O tym jak życie jak błahostką
Wszystko co ludzie jest drobnostką
Marzę kiedys aby podbić kosmos
Smutne że nie będzie mi tego danę dotnąc
Dlatego musze gotować ten sos wciąz
Wpianam sobie phona w port, jak Boston
Wciąż czekam tu na ciebie, ustaw se ostrość
Ja ustawie se wolność, bo lubię wolmo
Wiele wiedziałem, ale mało słyszałem
Ludzie chcą wartości, więc nie idę na balet
Kiedy biegnę przez salę, czuję ten miejski szalet
Odór zabija mnie, nie wiem czemu już nie pale
Na tym ludzkim folwarku
Ludzie z walizkami, pędzą jak w zegarku
Ja siedziałem jak przykazał ten Pan Bóg
Nie chcę za to oscarów, jak ci gość lalalandu
W ogóle nie chcę ocen, recenzji
W wywiady sie nie mieszam, bo zawsze coś śmierdzi
Nie narzekam na brak tu pieniędzy
Układam sobie epki niby kafelki
Wiele rzeczy już jest za mną i myślałem o nich w sumie
Że ludzie to jest bagno i że mają taki tupet
Izoluję się tu od nich jak w Gothicu pod kupułę
Mam nadzieję, że wizyty nie są trendi pośród trumien
Znowu te ponure refleksje, mówią życie piękne
Wskaż mi to miejsce które budzę tamte koneksje
Szczęście jest wekselem, to ja nie chcę
Nie powiedział nigdy nic, umywam ręce
Mam brudne od brudnych myśli skronie
Nie chcę tu skończyć jak Albrecht Hohenzollern
Wole swoje, białe konie trzymane w stodole
Wiesczyli koniec kariery, kto zakręca kran który leje mamone
Kto się poddaje, kiedy za chwilę koniec
Będę tak to ciągnął, jak Jackowski na telefonie
Jak Scrooge chcę się plawić wśród monet
Spuchnięty tym niczym przez wole
Https://www.youtube.com/watch?v=HYvsjvTvu_Q