B0-ja
Ee ej ej ej ej
I tak się nie pożegnam
Jak zanikam to zazwyczaj język obcy
Bo jak opuszczałem chatę
Dumę schowałem pod kocyk
Z powrotem szydera będę toczył
Nie chcę konwersacji toczyć
Dotyk mojej kołdry w nocy działa na mnie jak obłoki
Wszędzie średnio, no to lubię te powroty
I tak myślę nie wychodzić aż do następnej soboty
Będzie korcić, dziury od kieszeni
Zrobią wielkie oczy
Chciałbym przejść na drugą stronę
Tylko jeszcze nie wiem jeszcze po czym nie
Chciałbym przejść na drugą stronę
Tylko jeszcze nie wiem jeszcze po czym
I nie będę się już droczył
Nigdy nie wiеdziałem o tym, że to będzie taki konflikt niе
Mroki zlewają się w cień
Kaptur płacz pod osłoną sen
I on sam nienawidzi mnie
A do końca będzie tropił, wiem
A do końca będzie tropił, wiem
Bo
Bo
Bo ja
Bo
Bo ja
Bo
Bo
Bo ja
Bo
Bo ja
Co miałem, to zrobiłem
Karowaną wieży ciszę
Opakowaną specjalnym pojemnikiem
Nieżyczliwe rzeki zanieczyszczeń
Bo polucje są nagminne
Plują sobie w twarze gminy i dzielnice
Pies chłepta wodę w misce
Potem miso dają mi w tej samej misze
Tamci to Amisze
Nawet nie mają takich życzeń
Głodny byłem
Na Wiatraku rurki z kremem mam
W markecie z cifem
Prezerwatywy z hivem
I dziurką na szczycie
Nowy wspaniały świat oferuje nowe, lepsze życie
Wszyscy wiedzą
Nie przyjdzie zbawiciel
Słodkie kurczę
Tam gdzie zbawiciel
Łapią skurcze
Jak podkulę kitę
Szybka ankieta- jak się bawicie
Jak
Jaak
Jak
Jak się bawicie uuu