Element Zaskoczenia
To mały Szelma Shellerini prawdę bruku wyryć
By skurwysyny miały większy powód by mnie znienawidzić
To muzyka miejskich fyrtli co psychikę może skrzywić
To masy chorych ludzi i ja pomiędzy nimi jak
To jak ci 'wybij okna' mam w chuju co pod nosem mruczysz
I tak Cię ogram może w końcu się nauczysz
Znów po pętlach się włóczy kuzyn jestem u siebie
Możesz spodziewać się burzy kiedy do bitu zajebię jedziesz
Chwilę w tym siedzę nie muszę nic udowadniać
Przeliczam kręgi na kręgosłupie diabła
Każdy mój kamrat dobrze wie o co w tym chodzi
Gram bo mam ku temu powód jak key office
Każdy track to popis co potrafi zrobić krzywdę
Jak te łany koki opanowałem fyrtle
I wiodę prym gdzie w herbie święty Piotr i Paweł
Szerokim łukiem omijając chłamu zalew
Ave PDG pozdrówki dla tych szczerych ekip
I dla tych z którymi potrafię nie jedną noc przepić
Nie jeden hit ulepić to rdzenny Poznań
Z dedykacją dla tych wiernych w grze niczym Hostyle
I wiedz że mam ten element zaskoczenia jak E 40
Mam wielkie portki jakbym jarał kitrałbym w nie piątki
P O Z N A N z kreską tu werble biją w spłonki
Blau pozostawiając szczątki
Jestem stąd i gram dopóki w proch się nie obrócę
I szukam tego hajsu jak ten typ z przebitym płucem
Przepity znów się włóczę z koncertu na koncert
Z fyrtla na fyrtel w chuj skillu mam szpącę
To PDG parzy jak słońce Florydy
Tu nic na niby i to nie ja mam chłopcze zwidy
Któż to przybył na house biorę łychy haust i gram tak
By skurwysynom przemierzyć ich własny kwadrat
To podziemny życia soundtrack gdzie na ławkach płonie afgan jak nafta
To prawda dla gry rozbrzmiewa na osiedlach
Szukaj mnie na projektach gdzie sztuką jest nie przegrać
Niczym Etna pluję lawą dobrze wiem synu jak w grę grać
To mój spektakl mój swoisty klimat
Mój styl co sięga korzeniami zła jak Kool G Rap
I chuj wbijam jeśli nie trafiam w Twoje gusta
Robię w tym mieście rap jakby nie miało być jutra