Niech sobie śpi
Młodą żonę mieć
To takie frapujące
Setę polej mu
I niech opowie sam
Jak sto lat temu
Na strzelnicy kwiatki strącał
Ku chwale swej
I ku uciesze dam
Młodą żoną być
To trochę inna sprawa
A nie słuchałaś
Gdy ci tłumaczyli że
Za rok czy dwa
Że się nie obejrzysz nawet
A pryśnie czar
Przekonasz się
Że ani ty
Ani nikt go nie nauczy
Choć może sam
Nawet chciałby gdyby mógł
Lecz minął czas
Przyswajania nowych sztuczek
A każda grozi połamaniem nóg
Młodą żoną być
Żyć syto i bezpiecznie
Przecież chciałaś tak
No powiedz tak czy nie
Zaprzeczyłabyś
Lecz wyszłoby niegrzecznie
I już nie wiesz czy
Rozpłakać się
Czy może śmiać
Gdy tak patrzysz na to wszystko
Tam przy stole on
W sałatce nos i śpi
A tu chłopak co
W tańcu cię przyciska
I w ucho tak
Szepcze ci
Że niech sobie śpi
Że już nic go nie nauczy
Że dla niego już
I tak skończył się ten bal
Że jak się chce
To od wszystkiego można uciec
Że ciebie żal
Że życia żal
Że niech sobie śpi
Że już nic go nie nauczy
Że dla niego już
I tak skończył się ten bal
Że jak się chce
To od wszystkiego można uciec
Że ciebie żal
Życia żal
Że ciebie żal
Życia żal
Że ciebie żal
Żal