Ach, ach, ach (synuś)
Dawno nie śpiewałem o miłości
Choć uczucie to mi nie jest obce
Lecz wyrazić jest je trudno dość mi
Dość nieśmiałym bowiem jestem chłopcem
Swój na życie ma to wpływ i kiedy
Z perspektywy czasu na nie patrzę
To choć zadowala mnie od biedy
To ciut by jednak mogło być bogatsze
Ach ach ach dobry Boże pomóż
Ach ach ach tak mi serce bije
Ach ach ach zaraz chyba komuś
Rzucę się na szyję ach
Mama mówi mi że to za wcześnie
Kobiecego wszakże pragnę ciepła
I zdarza się że jakaś pani we śnie
Głaszcze mnie po głowie mówi „nie płacz"
Oraz że mnie bliżej pozna chętnie
Jeśli nic bym przeciw temu nie miał
Potem zaś odkrywa mój potencjał
Co jak dotąd tylko we mnie drzemał
Ach ach ach dobry Boże pomóż
Ach ach ach tak mi serce bije
Ach ach ach zaraz chyba komuś
Rzucę się na szyję ach
Sprawy to zawiłe a ponadto
Wkrótce wszak mi stuknie lat pięćdziesiąt
Stąd też lęk mój że nie będzie łatwo
Się z matczynej na pierś inną przesiąść
Lecz choć dotąd mało dałem paniom
Ciągle czuję wielkie możliwości
I gotów jestem sprostać wymaganiom
Dużo trenowałem w samotności
Ach ach ach dobry Boże pomóż
Ach ach ach tak mi serce bije
Ach ach ach zaraz chyba komuś
Rzucę się na szyję ach
Ach ach ach dobry Boże pomóż
Ach ach ach tak mi serce bije
Ach ach ach zaraz chyba komuś
Rzucę się na szyję ach
Rzucę się na szyję ach
Rzucę się na szyję ach