Wirus
Nie ma na to leku
Nie ma na to leku
Nie ma na to leku
Nie ma na to leku antybiotyk nie pomoże
Człowieku to idzie jak halny fala w zielonym kolorze
Ogarnia to morze aż po same gór szczyty
Rośnie gul przy tym wrogom tej muzyki
Ej popalone styki mają przeciwnicy nasi
Mam gotowe zapalniki czekają na rozwój akcji
Od sytuacji nie zależnie wirus się przejmie
Działanie ma potężne jego bazą jest podziemie
Kolejne miasta nawarstwia ta fala
Trzymaj dziewczyny z dala bo znów szał ciężki je ogarnia
Jak malaria niesie się we wszystkich kręgach
To epidemia zwana ganja uwalnia się cała ziemia
To gm pewniak nie plastikowy bit
I jak karuzela wkręca życiowy poker w mig
Obalam mit stereotyp łamiący masy
Człowiek kliszy czar prysł nadchodzą te nowe czasy
Ej ziomek powiedź jeśli widzisz że to kumasz
Zaraza malaria wchłaniamy cie jak dżuma
Kto buja gm I dzieciaku nie ma chuja
Żeby ściągnąć blokady nie potrzebna klawiatura
Są koleżcy na tak I kobiety na tak
Zielony herb znak tak wciąga cie jak crack
Uwierz mi człowieku nie ma sytuacji patrz
Przecież też masz talent pokaż na co cie stać
Siedziałem kiedyś grubo zadupcony w domu
Nogi wyjebane na fotelu czaisz ziomuś
Nie chciało mi się nawet podrapać po dupie
Leniwa niedziela po sobotnim locie w klubie
Na sprzęciku słuchałem sobie tu bitu
Nagle poczułem ból jakby mnie wpierdalał pitbull
Co jest kurwa słysze jakieś głosy w głowie
Słuchajcie teraz uważnie co wam tu powiem
To ganja mafia I przejmujemy ci stery
Będziesz dużo jarał I zarażał tu tereny
Komunikować się z nami będziesz poprzez blanta
Nie próbuj się buntować I nie licz na farta
Szok kurwa ty nigdy się tak nie naćpałem
Latam po pokoju jakieś dziwne zwidy miałem
Szarpie moją mamę pytam też to słyszałaś
Ona na to jebnij się w łeb I weź stąd spadaj
Dobra głęboki oddech I dzwonie do zioma
W myślach mam obrazy że skończę jak jakiś monar
Nagle moje myśli przerywa tu głos w słuchawce
Kurwa ruba słyszałem to samo bracie
To epidemia I musimy to rozkminić
A może to dar boży nie ma skutku bez przyczyny
Biorę ocb'ka I zawijam grube lolo
Sztacham się głęboko jestem ready kolo
Elo ziomal widzę że nas zrozumiałeś
Cieszy nas twoja postawa że nie wydygałeś
Czysty umysł będziesz miał tu od tej chwili
Bo nasza muza leci unika debili
Nie ma na to leku to jest gorsze niż ebola
Już buszuje w twojej głowie jak hanka w kartonach
Hola
Czujesz się chory
Szukasz porad znachora
Nie ma na to antidotum lecisz tora tora
Masz typowe objawy skaczą nogi wity bania
Sąsiedzi skaczą z okien bo bity znają do zajebania
A jak się budzisz to już leci w bani cugiem
A jak zasypiasz męczy cie jak freddy krueger
Ciągle to nucisz synu czy coś z tobą nie tak
O boże panie doktorze czy to zespół tourette'a
Hahahah to ganja mafia wirus nowy
Wymięka ptasia grypa I wściekłe krowy
Pod oczami masz podkowy 24 cię niesie
To wyciąga cie z alkowy penetrować miejską przestrzeń
Nie bój się daj się ponieść mam nowinę
Będziesz żył
Podaj dalej wirus I lecimy w siwy dym
Mówię tobie to brat niekoniecznie po kolei
Pierdoli mi się w głowie przeszło od zeszłej niedzieli
Skleić myśli nie potrafię choć nie powiem jest ciekawie
Tak jak bym śnił na jawie lecz mam lekką obawę
Słyszałem pewną sprawę tylko mówię nie zeświruj
Daleko od rewiru ale krąży jakiś wirus
I roznosi się jak dżuma zakrada niczym juma
Pod płaszczem swoich przebrań działa tak że nikt nie kuma
Nie zrazi się po szumach ni po śladach swoich kroków
Działa po zmroku w dymu obłoku
Od kłopotów zawsze z dala kruszy I zapala
Niech dociera wszędzie ganji mafii fala
Jeśli w tobie to nie siedzi to zawsze ku ziomala
Salam alejkum kurwa alejkum salam