Nie pytaj
[Zwrotka 1]
Co drugi brodzi tu,że świat się skurwił,każdy goni za szmalem
I dostajesz odpowiedzi na rzeczy o które nie pytałeś
Czujesz ból,gdy mówisz,to ta ostania kreska
Mam coś z dziecka w wersach,coś mnie wnerwia przestań
Przestaje sobie radzić,bo rozpiera mnie co raz częściej gorycz
Te rady możecie sobie wsadzić,sam znajdę ten algorytm
Może jestem chory a świat nie jest lekiem na to
A ja nie jestem skory by żyć w zgodzie z Desideratą
I co powiesz na to,zapytasz tylko czy dobrze jest
Ja Ci powiem,że pewnie i więcej nie zapytasz mnie
I tak byś nie zrozumiał,więc pierdolę Twoje współczucie
Tracę czucie,obce jest mi już jakiekolwiek uczucie
Już o nic,to mnie boli kiedy w nocy wypruwam się
Z emocji na kartki,chociaż niczym się nie muszę martwić
To wciąż do czegoś wracam i za bardzo wczuwam się
W pytania na które odpowiedzi nic nie mogą załatwić
[Refren]
Nie pytaj co u mnie,to bez znaczenia dziś
Nie chcesz mnie zrozumieć,chociaż daj mi żyć
Ja Ci się nie wpierdalam w życiorys w brudnych butach
Z góry nie zakładam,że zanim zaczniesz coś Ci się nie uda /x2
[Zwrotka 2]
Mieliście być wsparciem,mieliście być oparciem
I zrozumieniem,na razie tylko historyjek zatrzęsienie
Jakie mieliście życie,dlaczego do mnie pretensje
To nie prze ze mnie,zapierdalacie za marną pensję
Całe dnie,dobrze wiecie,że to nie dla mnie raczej
Pierdole fizyczną pracę i dlatego żaden ze mnie facet
Tato...a Ty się nim nazwać chcesz?
Co nam dałeś? Dla czterech osób mały pokój pięć na pięć?
Chcesz się ogarniać i chcesz się do mnie tutaj porównywać
Ja mam dziewiętnaście lat,Ty czterdzieści dwa,za szczerość wybacz
Zapierdalasz jak głupi po dwanaście godzin,komu
Mam się tym cieszyć i podziwiać kurwa pana domu?
Ja zaciskam pięść i może zapłacę za to słono
Ale przynajmniej wiem,że próbowałem coś zmienić
Im więcej chcę,tym szybciej idę swoją drogą
Nadejdzie dzień,kiedy zdziwienie wyczytam z Twoich źrenic