Żebyś była najpiękniejsza
Po to dzień za oknem zaczął się błękitnie
Po to dzień akacją i czeremchą kwitnie
I słońce po to iskrą złotą wita nas
Po to sad grad jabłek cisnął do twych dłoni
Po to wiatr w południe przysnął wśród jabłoni
I znów przekorny w przedwieczorny ożył czas
Żebyś ty była najpiękniejsza, najpiękniejsza
Żebyś tańczyła z letnim wiatrem w moich wierszach
I żebyś zawsze w nich zostać chciała, i kochała mnie
I choć wiem, że sad mój złoty nie istnieje
I choć wiem, że ty się z moich wierszy śmiejesz
I wielkomiejska gwarna noc do wtóru drwi
Uwierz mi, że jeśli teraz przymkniesz oczy
Złoty wiatr przytuli się do twych warkoczy
Dojrzała jesień znów przyniesie złote dni
Żebyś ty była najpiękniejsza, najpiękniejsza
Żebyś tańczyła z wiatrem złotym w moich wierszach
Żebyś ty była najpiękniejsza, najpiękniejsza
Żebyś tańczyła z wiatrem złotym w moich wierszach
Żebyś ty była (żebyś ty była)
Żebyś została (żebyś ty była)
I kochała mnie, kochała mnie (żebyś ty była)