Żyj dla fantazji
Westchnienia i łzy uśmiechy jak w kinie
Kółka ironii jak dym ponad stół
A w nas ślepy żal złości garść
Wyłuskał z łupin fałszu
Wybacz pani
Słów mych granit
Wiem aksamit
Dotąd był w moim głosie
Od dziś już nie proszę
O nic już nie proszę
Więc wybacz wybacz
Wybacz pani
Słów pergamin
To że nawet
Nie rozbieram cię wzrokiem
No cóż przeszło bokiem
Jak grad przeszło bokiem
Więc wybacz wybacz
I żyj dla fantazji
I płacz dla fantazji
Tego czas ani deszcz
Nie da rady
Nie zmyje wśród łez
Żyj dla fantazji
I trać dla fantazji
Tak jak ja tak jak ja
Żyj dla fantazji
I płacz dla fantazji
Tego czas ani deszcz
Nie da rady
Nie zmyje wśród łez
Żyj dla fantazji
I trać dla fantazji
Nie dla mnie nie dla mnie
Raz się pobaw
W chmurach obaw
I z twych „ale"
Zrób korale na szczęście
I tak odmieniona
Swą słabość pokonasz
Więc śmiej się do siebie
Zaśmiej w sobie to
Nim minie głosu mego ślad
W pianinie to przecież ja tylko ja