Cymbał
Ta maska stoika
To pokorne oblicze
Naparza się z tym drugim
Co nie liczy się z niczym
Ta powłoka tego
Co dobrze się ma
Walczy z tym
Co w środku tak rzęzi i łka
Te oczka cymbała
Te miny głupawe
A w środku wulkan
A w środku kipi lawa
I te tak zupełnie odmienne byty
Żyją ze sobą
Są ze sobą zżyte
Niby lepiej byłoby jednym głosem mówić
Bo najpierw się wkurzam
A potem się gubię
Lecz po to są dźwięki
Po to są te rymy
Żebym z tym się pogodził
Jakoś wytrzymał
I pogodnie się staram
A wychodzi ponuro
I nie próbuj zgadnąć
Który jest którym
I sam już nawet nie wiem
To nie trzyma się kupy
Czy jest aż tak dobrze
Czy raczej nie
I pogodnie się staram
A wychodzi ponuro
I nie próbuj zgadnąć
Który jest którym
I sam już nawet nie wiem
To nie trzyma się kupy
Czy jest aż tak dobrze
Czy raczej nie