Deszcz
Włóczę się po starym mieście
Szukam miejsc, gdzie nie byłem jeszcze
Samotny strzelec, bo taki już jestem
Choć nie pogardzę przytulenia czułem gestem
Duże frytki, cola czy coś będzie jeszcze?
Może jakaś degustacja tego życia z sensem?
Czy poczuje jeszcze ekscytacji dreszcze?
Świetlana przyszłość zgasła jak zduszona deszczem
Pada mi na głowę ten pieprzony deszcz
Gasi we mnie płomień
Niszczy każdy dzień
Mam już dwadzieścia kilka rund
Ile jeszcze? I czy na końcu będzie boss czy tylko kwiaty zwiędłe
Pytań cały stos, odpowiedzi nawet więcej
A ja nie wiem, której ufać, wszystkie jakieś śmieszne
Tańczyłem tutaj sam, dzisiaj mi nie do tańca
Zakryte usta głoszą, że to koniec świata
Zaczyna padać, więc czas już wracać
Zaszyję się gdzieś pod kawałkiem materaca
Pada mi na głowę ten pieprzony deszcz
Gasi we mnie płomień
Niszczy każdy dzień
Pada mi na głowę ten pieprzony deszcz
Gasi we mnie płomień
Niszczy każdy dzień