Poezja
Ty przychodzisz jak noc majowa
Biała noc noc uśpiona w jaśminie
I jaśminem pachną twoje słowa
I księżycem sen srebrny płynie
Płyniesz cicha przez noce bezsenne
Cichą nocą tak liście szeleszczą
Szepczesz sny szepczesz słowa tajemne
W słowach cichych skąpana jak w deszczu
To za mało
Za mało
Za mało
Twoje słowa tumanią i kłamią
Piersiom żywych daj oddech zapału
Wiew szeroki i skrzydła do ramion
Nam te słowa ciche nie starczą
Marne słowa I błahe I zimne
Ty masz werbel nam zagrać do marszu
Smagać słowem
Bić pieśnią
Wznieść hymnem
Jest gdzieś radość ludzka zwyczajna
Jest gdzieś jasne i piękne źyde
Powszedniego chleba słów daj nam
I stań przy nas i rozkaż bić się
Niepotrzebne nam białe westalki
Noc nie zdławi świętego ognia
Bądź jak sztandar rozwiany wśród walki
Bądź jak w wichrze wzniesiona pochodnia
Odmień odmień nam słowa na wargach
Naucz śpiewać płomienniej i prościej
Niech nas miłość ogromna potarga
Więcej bólu i więcej radości
Jeśli w pieśni potrzebna ci harfa
Jeśli harfa ma zakląć pioruny
Rozkaż żyły na struny wyszarpać
I naciągać i trącać jak struny
Trzeba pieśnią bić aż do śmierci
Trzeba głuszyć w ciemnościach syk węży
Jest gdzieś życie piękniejsze od wierszy
I jest miłość I ona zwycięży
Wtenczas daj nam poezjo najprostsze
Ze słów prostych i z cichych najcichsze
A umarłych w wieczności rozpostrzyj
Jak chorągwie podarte na wichrze