Psy I Koty
Nie potrafię być jak Rademenes nie potrafię być jak Wiz Khalifa
Nie potrafię być jak Hubert Urbański nie potrafię być jak e e
Nie potrafię być nie potrafię być nie potrafię być nie potrafię być
Nie potrafię być jak nie potrafię być jak nie potrafię być jak
Nie potrafię być jak Rademenes nie potrafię być jak Wiz Khalifa
Nie potrafię być jak Hubert Urbański nie potrafię być jak e e
Nie potrafię być nie potrafię być nie potrafię być nie potrafię być
Nie potrafię być jak nie potrafię być jak za to by być jak sobą
Spoko i nie oddychaj w drodze po spokój
Jesteś chłopakiem z bloków więc stawiasz opór
To normalne Ludzie dzielą się na psy i koty
Ale jakim prawem ktoś na twoje rzeczy ma położyć łapę
Więc głaszczesz przy barze sierść tej niuni obok
Wypuszczając obłok w bród czyż będąc sobą jest twoja
Psy szczekają karawana jedzie dalej
Mijając radiowóz pokazujesz palec
Dziewięć żyć masz wyjebane
Życie czasem się układa jak seriale wspaniale
Znajdujesz kotkę z którą tworzysz parę
Albo parę z którymi tworzysz harem
Koty idą po marzenia przez talent
Psy szczekają i jak zawsze są wydymane
Mam swój głos w tym chociaż nie palę
Żyj i daj żyć innym Amen
Bo kiedy przyjdą do mnie każą być kimś kim nie potrafię być
Zapomną że jestem kotem że miałem prawo dokądkolwiek iść
Wolność jak słowo za mgłą minione serce co w niewoli przestaje bić
Padam na psyk a oczy zlęknione chciałyby wolnym być
Nie potrafię być jak Rademenes nie potrafię być jak Wiz Khalifa
Nie potrafię być jak Hubert Urbański nie potrafię być jak e e
Nie potrafię być nie potrafię być nie potrafię być nie potrafię być
Nie potrafię być jak nie potrafię być jak nie potrafię być jak
Nie potrafię być jak Rademenes nie potrafię być jak Wiz Khalifa
Nie potrafię być jak Hubert Urbański nie potrafię być jak e e
Nie potrafię być nie potrafię być nie potrafię być nie potrafię być
Nie potrafię być jak nie potrafię być jak za to by być jak sobą
Zdarza mi się nażreć sierści z zazdrości
Po trochu jakbym miał wątpliwości
Czy aby skurwysyny wypłowiałe też
Mają talent i pazur jak ja nic na stałe
Gładzę wąs poprawiam melonik
Pies dzielnicowy szczeka że jestem skończony
Moje szczęście ma 4 łapy świat 4 strony
Więc zawsze wybiorę drogę którą mnie nikt nie goni
Chcę tylko więcej kotek i więcej Whiskas
I żeby prawem nie rządził pies policjant
Miałem sen
W którym prawda była tak rzeczywista jak psi smród z pyska
I była zgoda na kuchnię wietnamską zniknęły psy
Kot z kotem jak brat z bratem ja i ty
Nie musiałem być kimś innym niż jestem dziś
Wolny bo nie srałem w kuwetę w drodze na szczyt
Tworzę utopię wolności zabijając jej krzyk
Pozbawiony odpowiedzialności pozbawiam miłości psy
Przyjdą do mnie koty w garniturach zapytają kim nie potrafię być
Wmówią że przecież muszę kimś być proszę usłyszcie mój krzyk