Jebać rap
Kurwa mać jak mnie wkurwia rap kurwa
Pozerzy raperzy pedały sad boy'e
Raz dwa trzy kurwa wszyscy inni
Kurwa wkurwiłem się
Pierdolę parcie na fejm wole zajebać se banię na sen
To butla gang widzę że masz panienkę
Zgadnij z kim ona chce grać w butelkę
Nie mówisz czegoś mi w twarz gówno obchodzi mnie rap
Tyle Wam powiem jak nie masz stylówy to zajeb ją sobie
Co teraz parówy zjebane sad boy'e
Nie dadzą se siana no patrz ino że w głowie ich jedynie hajs
Jacy liderzy jak jedyny lider jakiego uznaję tu to lider price
Zamykam oczy szeroko nie mogę się śmiać
Kolejny raz to zakwasy od tego
I znowu tu słyszę gej rap
O kurwa mać czy to pedały czy quebo
Słyszę kolejną kopię kopii kopę was w głowę jak top konopi
Kiedy nawijam to dobre zwrotki
Słychać po skillach to skok przez płotki
Kolejny noskill chce udawać punchlinera
Jak nie umiesz składać wersów to się składaj na ghost writer'a
Będzie afera no tak co to nie ja elo czajnik
Tyle się z bani mej dymi
Że mnie to nie wkurwia już ani nie dziwi
Za mną jedynie prawdziwi
Ludzie co chcą tylko że nie są chciwi
Ludzie co są raperami a nie chcą być nimi
Ty porównaj sobie to z resztą debili
Co byś nie robił to masz przejebane bo ja będę dalej tu
Wciąż jestem głodny więc rapy zjadene kwałek po kawałku
Scena jest niema nie słyszę podziemia za nisko upada już
Powraca nadzieja by znowu rozjebać powoli opada kusz
Co byś nie robił to masz przejebane bo ja będę dalej tu
Wciąż jestem głodny więc rapy zjadene kwałek po kawałku
Scena jest niema nie słyszę podziemia za nisko upada już
Powraca nadzieja by znowu rozjebać powoli opada kusz
Cały czas te same zwroty
Że piję i bakam i znów przypierdala się ktoś
Jeżeli sądzisz że taka jest prawda to wiesz co oznacza to
Każda to sztos
Możesz pracować w fabryce linijek
I tak ich nie umiesz poskładać jak rose
Możesz być czarny azjata czy coś
I tak za mną tu nawet odwraca się los
Pyta mnie ktoś co z kontraktem przestań
Nikogo już na mnie nie stać
Wpada tu boss i masakra konkretna
Sam sobie szefem więc nie zwalniam tępa
Dobrze tu lecę i nie że na haju
Choć dawno przerosłem te wieże w dubaju
Zgasł przy mnie blask tych gości bo pa
Wlazł kotek na płotek wysokości k2
W sumie dość ich już mam
Nie wychowałem się kurwa na pseudo pedałach i swag'u
Już mózg im się chyba rozpada od śniegu
Za dolce gotowi są nawet sprzedawać kolegów
Idź zajeb piątaka staremu niestety czeka was destroy
Od zawsze mnie męczy alergia na disco
Normalnie bym twierdził a jebać to wszystko
Jara się fest tym każda suka
Ich nawet pies by nie przesłuchał
Szczury z youtuba dajcie mi paru
To zrobię im deratyzacja kanałów
Bo jestem kotem kiedy miotam jak potwór
A wcale nie kocham tych kotków
Kupuj to chamie zamiast kota w worku
Wjeżdżam na banie tak jak pokaz tortur
Co byś nie robił to masz przejebane bo ja będę dalej tu
Wciąż jestem głodny więc rapy zjadene kwałek po kawałku
Scena jest niema nie słyszę podziemia za nisko upada już
Powraca nadzieja by znowu rozjebać powoli opada kusz
Co byś nie robił to masz przejebane bo ja będę dalej tu
Wciąż jestem głodny więc rapy zjadene kwałek po kawałku
Scena jest niema nie słyszę podziemia za nisko upada już
Powraca nadzieja by znowu rozjebać powoli opada kusz