Bez zmian
Noc czuję już
Mówię księżyc, lecz widzę klub
Idę ciemnym, krętym korytarzem
Stoi fotel, lustro, kurz
Czarne ściany potem zlane
Złoty leci płyn znów, znów, znów
Yeah, ah, woh
Tak od lat
Tak bez zmian
To właśnie tam
Tak bez zmian
Czuję upragniony luz
Jaki, powiedz, adres tam?
I w której bramie szukać wejścia?
A cały bar tu znam
Porcji ani zasług nikt mi nie umniejszy
Więc chodź do mnie, gdzie będzie ustronnie
Mam dość podniet, by wkurwić bramkę
A ty bądź ziomkiem, daj bawić się godnie
Masz pięćdziesiątkę i zgaś tę lampę najpierw
Co u ciebie dowiem się w zawrotnym tempie
Symultanicznie żegnam się z pierwotnym lękiem
Czy dalej ruszę, bo już pisze ta i owy
Mają kruszec doborowy, truje głowy, lecz nie węgiel
Moje poglądy wyważone
Max dwa razy do roku jak te felgi i opony (Jak te felgi i opony)
Old school, new school, ja omijam te zakony
Kretyn będzie moim wrogiem, z kumatymi zbiję pionę (Z kumatymi zbiję pionę)
Sorki, kochanie, taka pasja
Chcę widzieć twój taniec zamiast facjat
Co zdają się wredne, ale racja
Też chcą wielu balet zalet miasta
Zamieniam się we wzrok, bo zmęczony słuch, słuch
Legendom tych lokali skinę głową znów (Skinę głową znów)
To nie panieński twój, ni wesele Kasi z Tomkiem
Mam paranoi view, czy ten pająk łazi po mnie?
Ej, czy ten pająk łazi po mnie?
Tak od lat
Tak bez zmian
Ah, ah
To właśnie tam
Tak bez zmian
Czuję upragniony luz