Lune
Świeć
Mój księżycu świeć
Wpleć
Paryż w srebrną sieć
Spójrz
Ile może z miłości człek znieść
Najsmutniejsza z gwiazd
Co świt
Twój zamiera blask
Dziś stój
Bo z ziemi pnie się ku tobie pieśń
Wrzask ciszę rwie
To rozpacza ktoś
Kto wie
Że diamenty są
Jak szkło
Przy jej oczach
Bo on ją
Kocha ponad śmierć
Świeć
Świeć
Srebrną rozchmurz twarz
Na dnie
Nocy słychać wrzask
Czy wiesz
To z bólu łka ranny ludzki zwierz
To skarży się
Quasimodo na
Swój los
Płacz nad chmury mknie
Przez noc
Po srebrzystej mgle
Ten głos
Wprost ku tobie zmierza więc
Świeć
Świeć
By ten biedny stwór
Mógł wpleść
Głos w aniołów chór
Więc
Świeć
Mój księżycu świeć
Świat
Oświeć tak jak wiersz
Spójrz
Ile można z miłości znieść
Więc świeć