Jezus z Rio
Jeden z najlepszych ziom
Liczba stół tyfy tyfy zapominam tekstu
Jak coś
Jak coś jest grane to Joga bonita bez końca
Jezus z Rio de Janeiro modli
Się za mnie do słońca
SOS wysyłam, że jestem na ziemi
Bo na tej zjebanej planecie nie
Chcę zapuścić korzeni
I mieć pecha jak Roman Polański
Co wiek zawsze dzielił przez pierwiastki
A potem nawet w kości obstawiał trzynastki
Talent jak Wojtek Sokół zrodzony
W Wyjątkowych Okolicznościach
Problem mam taki, że jak
Jestem szybszy od światła
To żyję w ciemnościach
Żyję w ciemnościach
Jezus z Rio modli się za mnie do słońca
Bez końca, bez końca
Wiesz, o co chodzi, znów nie tracę wątku
To początek końca, to koniec początku
Gorętszy od wrzątku
Zasiedlam się tu na dobre
Wszystkie moje szklane kule znowu
Wróżą mi progres
Pamiętam o tym za każdym razem
Gdy biorę oddech
Za każdym razem, kiedy słyszę jakieś parodie
Yo muszę to podnieść do góry
Omijam znów te struktury
Właśnie tak, karuzela się kręci
Trzymam w dłoni kości
To nie okoliczności tworzą mnie
Tylko ja okoliczności
Joł, to jest tak, właśnie tak jest fajnie
Nie ma rzeczy niemożliwych
Są tylko nieopłacalne
I dlatego Jezus z Rio modli się do słońca
Pamiętam o tym zawsze kurwa mać do końca
Właśnie tak