Siła życia
Pierdoli pierdoli
Chociaż sam nie wie nic
Wiem każdy chce być mądrzejszy niż jest
Lecz z mojej strony gest to wyciągnięta ręka
Nawet wtedy kiedy fundament pęka
O tych co byli ze mną będę pamiętał
Z pętlą na szyi spędzałem święta
Wielu skurwysynów już o tym nie pamięta
Jak sam bez sił niosłem się na lekach
Wiem będę żył
To była ma przysięga
Wtedy co deprecha prowadziła mnie na cmentarz
Furio wraca bez żadnych skrupułów
Nie odczuwam bólu gdy ktoś gra na chuju
Bo przechodziłem przez to jak przez tory
Kiedy dwa pociągi jechały w obie strony
Weź powiedz czy masz ten stan
Kiedy sam idziesz tak myśląc że to koniec
Tylko butelka pozwala ci zapomnieć
Nie chcesz o tym mówić ale możesz o tym wspomnieć
Weź powiedz czy masz ten stan
Kiedy sam idziesz tak myśląc że to koniec
Tylko butelka pozwala ci zapomnieć
Nie chcesz o tym mówić ale możesz o tym wspomnieć
To jest ten dzień gdy otwiera się brzytwa
Ja walczę ze sobą nierówna bitwa
Ze świadomością że nigdy jej nie wygram
Mimo tego mam otwarte skrzydła
I wciąż trzymam duży dystans
Jestem jak wąż atakuję na mieliznach
Szybki jak prąd szybki jak blizna
To błąd jeśli człowiek wyzna swój słaby punkt
Chyba racje przyznasz że to wróci z obcych ust
Przeciwko znów stoi mur
Ja go omijam albo idę w tłum
Mam obcykany grunt niewysłuchany głos
Robi bunt znów jestem zimny jak lód
Cóż wbijam nóż bo któż jak nie ja
Czasem dotyka dna
Po to by zrozumieć co znaczy siła zła
Weź powiedz czy masz ten stan
Kiedy sam idziesz tak myśląc że to koniec
Tylko butelka pozwala ci zapomnieć
Nie chcesz o tym mówić ale możesz o tym wspomnieć
Weź powiedz czy masz ten stan
Kiedy sam idziesz tak myśląc że to koniec
Tylko butelka pozwala ci zapomnieć
Nie chcesz o tym mówić ale możesz o tym wspomnieć
Gdzieś na czechowie w czteropiętrowym bloku
Pije wódę i wychodzę z domu
Widocznie mam powód jak chcesz na to dowód
No to zatańcz nad przepaścią grobu
Każdy czasem zapomina że ma rozum
Potem krata w oknie albo dozór
Jestem prosty jak prosty jest sposób by zjebać wszystko
I budować z chaosu swoją rzeczywistość
Do złego szybko można przywyknąć
Możesz krzyknąć bloki to pochłoną
I wszystko się wyciszy
Radź sobie sam bo nikt ciebie nie słyszy
Księżycowa noc a ja idę po ulicy
Do safari bo mam niedopicie
I ciągle mnie smali
Puściły nerwy ogień się zapalił
Obudzone zło którym sam się karmił
Weź powiedz czy masz ten stan
Kiedy sam idziesz tak myśląc że to koniec
Tylko butelka pozwala ci zapomnieć
Nie chcesz o tym mówić ale możesz o tym wspomnieć
Weź powiedz czy masz ten stan
Kiedy sam idziesz tak myśląc że to koniec
Tylko butelka pozwala ci zapomnieć
Nie chcesz o tym mówić ale możesz o tym wspomnieć