Niebanalna piosenka o zielonej kurtce
Nic nie zmieniłam w pokoju
Ten sam zegar na ścianie
Ta sama zielona sukienka
To samo uczesanie
Listy czytam te same
Miłość w nich śmiesznie banalna
Lecz w chabry się zmienia atrament
Gdy czytam słowo „kochanie"
Może jestem niedzisiejsza
Na skinienie zawsze pierwsza
Może pragnę jeszcze raz
Wziąć w ramiona świat
Wczoraj gdy biegłam spóźniona
Ktoś w kurtce zielonej przede mną
Przypomniał mi ciebie na chwilę
W pogodę mokrą i senną
Tańczyć zaczęły wróble
Jak w słońcu dziewczęce piegi
Kurtka zielona jak łąka
Jak miłość i przebiśniegi
Może
Gdy znikła zielona kurtka
Z mych oczu może na zawsze
Ja stałam mokra na deszczu
Zdawało mi się że tańczę