Wyście od Kaina a my od Abla
To i tak kiedyś musi się stać
Nie damy przejść wam w spokoju
Tuż nad głowami wisi już miecz
Jesteście bandą bandziorów
Za stary jestem by z wami się bić
Ta przemoc trąci nonsensem
Czekacie kiedy się roześle wić
Będziecie armatnim mięsem
Wyście od Kaina są a my od Abla
Wydłubać oczy w gardła się wgryźć
Fałszywego to przykład honoru
Kiedy nienawiść już zajmie tu tron
Bezpiecznych zabraknie buforów
Wyście od Kaina są a my od Abla
Upiory i widma w chorych są snach
Realnie ten świat nie istnieje
Nie można przecież wszystkiego się bać
Wystarczy ominąć barierę
Wyście od Kaina są a my od Abla