Nie pytaj co u mnie
To nie karnawał ale tańczyć z nią chcę
Codziennie się budzę i myślę że to sen
Dla mnie to coś więcej niż tylko zabawa
Wciąż w nią wierzę chociaż mnie zostawia
Nie pytaj mnie dlaczego ciągle jestem przy niej
To ona obiecywała że kiedyś opdłynie
Bywały inne ale ona jest najlepsza
Gdy jej nie ma obok to brakuje mi powietrza
Gdy jej nie ma to mam tysiące myśli
Wiem że tej nocy ona mi się przyśni
Nie może być inaczej bo wtedy zdechnę
Wiem że nie żywego ona mnie nie zechce
Myślałem że będzie dobrze ale nam nie wyszło
Ty mnie skreśliłaś i całe szczęście prysło
Idę teraz sam wybraną sobie drogą
Kiedyś taką szedłem ale razem z tobą
Nic nie będzie jak kiedyś nawet powietrze
Ludzie coś pierdolą że świat zmienia się na lepsze
Lata mijają a ja jestem zwykłym gościem
Żadne wypiary na mnie nie patrzą to proste
Starają się mnie ranić
Już nic nie kumam
Nie przyszłaby na pogrzeb nawet jakbym umarł
Wszystko zakończone by wyszło na dobre
Kiedyś upadałem prosto na mordę
Nie ważne jak upadasz
Ważne że wstajesz
Najważniejsze jest to że się nie poddajesz
To walka ze samym sobą mi tutaj dokucza
Na głośnikach poleci znów „rok później" hucza
Nie pytaj co u mnie bo pęknie ci serce
Zapamiętaj że ta zdrada miała moce pierdolnięcie
To jaki byłem dobry człowiek nie docenia
Z dnia na dzień zwiększa się poziom wkurwienia