Szeptem Zaklinająca
Jej włosy ułożone czerwone jak róża
Jej twarz w bieli i czerwieni
Sześć klejnotów zdobiących jej uszy
Jej łoże pokryte egipską materią
Na jej szyi wszystkie kosztowności wschodu
Jej usta zatrute delikatnie rozchylone
Co za rozkoszna pułapka!
Jej język ostry jak miecz
Jej słowa gładkie jak atłas
Jej usta piękne czerwone jak róża
Słodkie jak wszystkie słodkości świata
Jest ubrana w purpurę
Upiększona czterdziestoma bez jednej ozdobami
Szeptem zaklinająca
Jestem gdzieś nie wiem gdzie
Światło w otchłań niesie mnie
Płynę przez zapadnie czasu morza łez
Słyszę twój ciepły głos oddala się
Odchodzę wciąż nie wiem gdzie
Lekka bryza
Jak jedwab przez twarz delikatnie mknie
Szum fal cicho wkrada się chcąc ukoić ból
Lecz już za późno jest
Odchodzę wciąż nie wiem gdzie
Nie chciałaś poznać prawdy tej
Która w twoim świecie kłamstwem stawała się
Bolało cię gdy widziałaś
W co twój świat przeistaczał się
Nie chciałaś żyć już tam
Wśród cieni wspomnień które zabijały cię
Ja zaprowadzę cię tam gdzie ty znów zaczniesz żyć
Zimny dreszcz przeszył ciało
Niepewność obezwładnia mnie
W labiryncie myśli szukam odpowiedzi
I nagle stało się kamienne drzwi zamykają się
Zapadam w sen zmieniam się
Dotykam chmur słyszę ich szept