Moi Ludzie Nie Green Screen [Album]
Nie jesteście Bloodsi i Cripsi jesteście bladsi i chudsi
Wypierdalaj z kapci tu migiem i biegiem znów do mamusi
Nie udawaj tutaj El Chapo bo to Polska nie Sinaola
Tylko walisz ciągle polaka a jedyna koka to cola
Wyobraźnia płata ci figle rzeczywistość miesza się z fikcją
Wydmuchałeś znów tyle prochu że do siebie sam mówisz idź stąd
Byłeś pewnie zwykłą pizdą nie udawaj zakapiora
Zamknij gębę dziwko szybko bo to była słaba rola
Dobrze wiem co gdzie kiedy no i z kim
Stoją za mną moi ludzie a nie żaden green screen
Dobrze wiem co gdzie kiedy no i z kim
A za nimi szklane domy a nie żaden green screen
Dobrze wiem co gdzie kiedy no i z kim
Stoją za mną moi ludzie a nie żaden green screen
Dobrze wiem co gdzie kiedy no i z kim
A za nimi szklane domy a nie żaden green screen
A ten ich imidż to wymysł udają kogoś kim nie są
Niby że lecą rakietą a idą boso przez beton
Ja wbijam pędem do metra tam czekam na moją córkę
Na mieście pewnie coś zjemy widzimy w domu się później
Przybijam piątkę z ziomalem co słucha naszych albumów
Podjadę dalej tramwajem kupić se warzyw i hummus
Kupiłem kurtkę w lumpeksie a w Żabce bletki i musli
Dziś jestem na Saskiej Kępie a jutro będę na Bushwick
Dobrze wiem co gdzie kiedy no i z kim
Stoją za mną moi ludzie a nie żaden green screen
Dobrze wiem co gdzie kiedy no i z kim
A za nimi szklane domy a nie żaden green screen
Dobrze wiem co gdzie kiedy no i z kim
Stoją za mną moi ludzie a nie żaden green screen
Dobrze wiem co gdzie kiedy no i z kim
A za nimi szklane domy a nie żaden green screen
A kiedy jesteśmy w Stanach robimy ścianę i klipy
I trochę gramy w zielone dla naszych gramy te gigi
Szybki transfer do kraju już czeka Wrocław i Kraków
A w Warszawie nazajutrz położę wokal na tracku
I forma rośnie nam w oczach tak jak Dżakarta Karaczi
By wpadła forsa na konta trzeba zakasać rękawy
Żyjemy w czasach ciekawych tak mówią tutaj od zawsze
Wypluwam z płuca cannabis ty widzisz chmury nad miastem