Rejs na Arce Noego
Za oknami deszcz niebo już zblakło
W głowach tylko stres
Bo w życiu nie jest łatwo
Nie udany rejs zakończony stratą
Fale były tu decyzją
Trudne sprawy które nigdy nie znikną
Łzy to początek że jeszcze komuś przykro
Oszukany płacz jak szkło rozdziera płótno
To decyzja tego świata że ludziom jest tu smutno
Bo nadzieja zrodziła ból
O którym zapomnieć jest trudno
Miłość to przekleństwo dla wybranych
Nie każdy miał szansę być nią obdarowany
Ścieżka życia pokryta jest kolcami
Mocni stąpają po niej z niewielkimi ranami
Ci słabi wykrwawiają się na starcie
Uczucia są poszlakami
Wspomnienia labiryntami
W których można się zagubić
Naiwnością ludzką jest
Wierzyć w dobroć złych ludzi
Wiatr wieje w twarze
W tak szare jak świat w przedwojennym obrazie
Pogubione postacie widać w oddali
Jest ich coraz mniej z dnia na dzień
Zabiera ich śmierć
Lub sami przez siebie są zabierani
Przestraszeni tego
Że świat im na głowę się zawalił
Powietrza coraz mniej bo jest zatrute
Tak jak w żyłach krew
Tak jak w sercach smutek
Każdy liczy czas i mówi że to trudne
Może właśnie teraz masz swoją ostatnią minute
Może właśnie teraz zechcesz coś zmienić
Zapamiętaj tylko tyle
Jesteśmy tutaj uwięzieni
Jest nas niewiele
Poratowanie znajdziesz tylko w zmianie siebie
Nawet nie wiesz kogo możesz nazwać przyjacielem
Nie wiesz komu masz zaufać
Przecież i tak nikt nie potrafi Cię wysłuchać
Bo już nikt nie chce cię wysłuchać