Bywa Ciężko
Siedzisz w kącie płaczesz i myślisz co dalej
Żyjesz ale tak żyć nie chciałeś
Wstajesz ogarniasz się i patrzysz w lustro
W domu znowu pusto nikogo nie ma trudno
Matka zapomniała że żyjesz
Bo w święta też piłeś zapomniałeś o rodzinie
Ojciec to pewnie już nie chce Cię znać bo
W święta nie zadzwoniłeś do nich ani razu
Brat mijając Cię na ulicy odwraca głowę
Byś tylko go nie poznał i nie zerknął w jego stronę
Twój przyjaciel ma dziecko ale nie swoje
Bo jego kobieta chciała zabawić się z gnojem
Poszła w nie wiem powiedziała „zabieram co moje
I znikam z twojego życia to koniec„
Zabrała graty spakowała rzeczy wyszła
Jemu pozostały ślady życia z nią a raczej blizna
Po paru miesiącach do drzwi puka policja
On otwierając drzwi ma łzy w oczach i pyta
„Co się stało
Przecież nic nie zrobiłem
Non stop siedzę w domu i opiekuje się synem„
Policjant mówi „proszę jechać z nami„
On trzasnął drzwiami wyszedł z chorymi myślami
Okazało się że jego ex wierzyła we wszystko
Ktoś ją wywiózł za granicę i tam była dziwką
Znasz to często bywa ciężko
Ale żyjesz z nadzieją że kiedyś dostrzeżesz piękno
Choć znasz ten schemat już na pamięć
Wciąż wstajesz upadasz i myślisz tak już zostanie
Minął rok od czasu gdy odstawił alko
Teraz tylko syn jest jego nadzieją i walką
Dzieli uczucia z matką z ojcem jeszcze rzadko
Z bratem już w ogóle z resztą to już nie ten brat co
Kiedyś bawił się z nim w piaskownicy
Teraz tylko na ulicy widzi go jak liczy
Hajs by móc kupić sobie jakiś trunek
który zmienia wizerunek a on nie rozumie
Że jeszcze parę lat i będzie jak ten żulek
Który pije i żałuje że nie skończył pić bo czuje
Że się stoczył i chyba wie o tym dobrze
A bliscy zapłaczą dopiero gdy przyjdą na pogrzeb
To jest dla mnie chore bo niby jak
Sam ma sobie pomóc skoro pije co dnia
Jak masz dla niego to wódka łez i życia
Bo nie spełni się w marzeniach i jego obietnicach
Ale kto to zrozumie i kto pomorze
Poda dłoń i da tyle ile może
Tylko brat i tylko tak to załatwi
Poszedł gdzieś i mówi że to nie są te gatki
Poszedł w cień wrócił w dzień od matki
To ja pomagam tobie nie ty mnie więc dali
Sobie na luz po chwili była spina
Brat pomagał bratu lecz to nie była przyjaźń
Znasz to często bywa ciężko
Ale żyjesz z nadzieją że kiedyś dostrzeżesz piękno
Choć znasz ten schemat już na pamięć
Wciąż wstajesz upadasz i myślisz tak już zostanie