Koło ratunkowe
Znowu przez ulicę jechane na bombach
Każda sekunda za bardzo tutaj się rozciąga
Ciągłe nagrywanie, w szoku ta dyspozytornia
Ciągle wyciągane dłonie, nie każda pomocna
Znowu przez ulicę jechane na bombach
Każda sekunda za bardzo tutaj się rozciąga
Ciągłe nagrywanie, w szoku ta dyspozytornia
Ciągle wyciągane dłonie, nie każda pomocna
Nowe koło ratunkowe, a bujają swoją głowę
Przy tym ciągłe niewiadome, drogę rozjaśniają zgrzyty
Odchodzę od zmysłów, nie chcę być już przy tym
Może to rozchodzę, kurcze, średnie są moje nawyki
Wóda gasi olej w głowie, pewnie przez to taki płomień
Odcina dopływ powietrza, bo się czadzi, kurwa ziomek
Wprowadzana jest korekta, po staremu rozliczonе
Zagubiony w treściach praw swoich dochodzę
Tu, gdzie rozgrzewasz się przy kafеlkach, bo ci jebie chłodem
Bój się boga, nie uciekniesz nawet szybkim samochodem
Wstajesz z kolan, strzelasz gola, cieszysz się już przed zachodem
W sali terapii u psychologa, wszystko mimochodem
Dzień, jak co dzień, leci nowa ślina z pyska
Pień, to początek drogi dostawania liścia
Szczyt możliwości, gdzie rośnie twoja ambicja?
Nie zatruwaj ziemi wokół, to nieuleczalna misja (ej)
Ciąć się chcą, przecinać już na każdym kroku
Żywice tlić non stop, niezmiennie od pory roku
Sadzić destroy rząd, zbierać plony, gdzieś zza mroków są, jak kisząc coś
To ma zapewnić zdrowy rozwój?
Znowu przez ulicę jechane na bombach
Każda sekunda za bardzo tutaj się rozciąga
Ciągłe nagrywanie, w szoku ta dyspozytornia
Ciągle wyciągane dłonie, nie każda pomocna
Znowu przez ulicę jechane na bombach
Każda sekunda za bardzo tutaj się rozciąga
Ciągłe nagrywanie, w szoku ta dyspozytornia
Ciągle wyciągane dłonie, nie każda pomocna
Gdzie byliście kurwy, jak nie czułem wsparcia?
Pamiętasz Grupę Wsparcia?
Gdzie jesteś kumpel, jak tam?
Wspominasz dobrze, czy raczej plujesz w twarz nam?
Uśmiechasz się, a później: chuj ci w dupę, Damian
Słyszałem różne rzeczy, robiłem głupie rzeczy
Czasem dla hecy się zdarzyło je zaczepić
Ona mówiła: że tak niezbyt
Ja jej mówiłem: klękaj baby i się tam nie wstydź
Ona mi mówi: streszczaj się z tym, bo jest następny
Oho, a chciałem dać jej nieba błękit
Może, to lepiej, kurwy chcą więcej, nie dam, bo nie
Może to złe, może to sen, może to jeszcze uda nam naprawić się
Mam klawy bekiel, farta i setę, aż krwawi serce
Chlać, ćpać i cierpieć
Raz, dwa, trzy, trzeźwieć, rap dał mi szczęście
Zabrał mi szczęście
Znowu przez ulicę jechane na bombach
Każda sekunda za bardzo tutaj się rozciąga
Ciągłe nagrywanie, w szoku ta dyspozytornia
Ciągle wyciągane dłonie, nie każda pomocna
Znowu przez ulicę jechane na bombach
Każda sekunda za bardzo tutaj się rozciąga
Ciągłe nagrywanie, w szoku ta dyspozytornia
Ciągle wyciągane dłonie, nie każda pomocna