Nieodwracalne

Smutna opiera czoło o okno w czarną noc
Bez gwiazd fale morza uderzają o falochron
Martwy chłód nocne bryzyza szybą płatki śniegu
Osiadają na froncie starej markizy
Jak smutek na dnie jej serca smutek bez końca
Przez niego pokochała zachody słońca
Wiesz że niema co zganiać na los
Boli ciężki dla serca cios
Gdzie pocieszycielka chwili niedoli
Pamięta ostatni pocałunek winna Bogu ducha
Był jak gorzki sekret szeptany do ust nie do ucha
Związek tonął wzdłuż linii nurtu podczas ostatniej kłótni
Pobili się ostatnimi deskami ratunku
Na samą myśl o tym serce prawie jej pękło
Zostały zdjęcia które na chwile zatrzymały przeszłość
Dalej kręci się ziemia a gdyby mogła cofnąć czas
Lub wiedzieć jak wymazać przykre wspomnienia
Otula zmarźnięte ciało grubym kocem
W rękach gorąca herbata nalepsza na chłodne noce
Z nerwów masuje skronie czubkami palców
Znów rani to coś czego nie można wyrazić łzami
To podły chichot losu
Wyciąga ręke gasząc gorącą żarówkę w osłoniętym kurzem kloszu
Zasypia sama z własnymi myślami
Płacz goi rany ból przez ludzi których kochamy

Tu gdzie szczerość obłuda prawda i fałsz
Prowadzą wojnę ze sobą cmentarny marsz
Tu gdzie wierność zdrada miłość nienawiść
Wciąż idą w parach jedna drugą chce zabić
Tu gdzie smutek radość ból ukojenie
Przychodzą jedno po drugim przeznaczenie
Tu gdzie nie jedna historia kończy się fatalnie
Życie to nie spektakl niema próby generalnej

Pamięta jak patrzył za drzwi trzymał nóż
Przed oczami stał mu bieg wydarzeń
Jakby minął już lekki chłód czuł ogrom bólu
Z nim na zmiane szał
Widział jak z precyzją wbija w płuca chartowaną stal
Albo chciał ujrzeć jak duszą się własną krwią
Wczoraj poszedł by w ogień za nim na koniec świata z nią
Póki co myśli pisały same scenariusz zbrodni
Ubrany w czerwień ciała w tle śnieżnobiałej kołdry
Szepty modlitw wbledły by w rozpaczy dnia
Wiedział że cierpienia nie wybaczy mu żadna łza
Troche strach troche sumienie kazały odpuścić
Myślał o sobie nie myślał jakie będą skutki
Ilu jeszcze ludzi może być nieludzkich
Teraz wie emocje jak we śnie w najgłębszej fazie ren
Była mu jak tlen potrzebna do życia tak mocno
Dziś jak on samotna opiera czoło o okno

Tu gdzie szczerość obłuda prawda i fałsz
Prowadzą wojnę ze sobą cmentarny marsz
Tu gdzie wierność zdrada miłość nienawiść
Wciąż idą w parach jedna drugą chce zabić
Tu gdzie smutek radość ból ukojenie
Przychodzą jedno po drugim przeznaczenie
Tu gdzie nie jedna historia kończy się fatalnie
Życie to nie spektakl niema próby generalnej

Centrum miasta punkt dwunasta
Wczesnojesienne promienie słońca odbijają się o asfalt
Przy kawie dwóch zarobasów omawia jakis deal
Po drugiej stronei witryny skrajne ubóstwo to nie film
Pod kamienice podjeżdza fura z niej wysiada typ
Wchodzi do budynku bocznymi drzwiami z napisem VIP
Czarny neseser w SL Mercedesiea stan jego konta cyfr więcej niż PESEL
Niesie kwiaty swojej ukochanej małżonce
Wrzesień do 3 rocznicy jeszcze 3 miesiące
Myślą że jest w trasie niespodziewała się go w ogóle w tym czasie
Z jego wspólasem zabawiała się czule w biurze na górze
Czuła dreszcze na skórze w paraliżu podniecenia cała drżała jeszcze dłużej
On wchodzi po schodach otwiera drzwi nagle poczuł niepokój
Znasz to uczucie gdy ściska gardło łza kręci się w oku
Jakby przeczuwał to co ma zobaczyć za moment
Jak jego najlepszy ziomek posuwa mu żonę (i co)
Cieńka granica między miłością a nienawiścią
Dziś są tak daleko od siebie jeszcze wczoraj tak blisko
Ukłucie ostrych zębów paniki
Dla niego to pytanie pozostanie bez odpowiedzi dlaczego
Nie wytrzyma już trzyma nóż nieda się zatrzymać
Tuż za nią stróż anioł próbuje go zatrzymać i cóż

Tu gdzie szczerość obłuda prawda i fałsz
Prowadzą wojnę ze sobą cmentarny marsz
Tu gdzie wierność zdrada miłość nienawiść
Wciąż idą w parach jedna drugą chce zabić
Tu gdzie smutek radość ból ukojenie
Przychodzą jedno po drugim przeznaczenie
Tu gdzie nie jedna historia kończy się fatalnie
Życie to nie spektakl niema próby generalnej

Canzoni più popolari di Fabuła

Altri artisti di Pop rock