W Satelicie Na Orbicie
W satelicie na orbicie
Z1
Zrewolucjonizowano sprzęty budowlane
Zasilane dzięki taniej fuzji molekularnej
Niestety technicy bez baterii by zginęli
Statek kosmiczny przepalił w ich głowach ten bezpiecznik
Unikną zagłady zakładając se skafandry
Zielone światło na ziemię rzucają ich latarki
Ktoś zobaczył spadający statek jak korkociąg
Zagubiony niczym w trójkącie bermudzkim pociąg
Który wybuchł wyrzucając do góry słup ognia
Wyciągnęli z wraka zwęglone zwłoki pilota
Miał powidok w kształcie błękitnego półksiężyca
Gdy w gaźnikach myśliwca kończyła się benzyna
Żaden pilot nie widział błyszczącego obiektu
Dziwacznego urządzenia z wielu elementów
W ziemi leżał wielki konstrukt w kształcie talerza
I używał lasera z pewną gracją tancerza
Z2
Specjalny zegarek to naprawdę mocny materiał
Wysyła sygnał dźwiękowy słyszany przez supermana
Zły doktor fu manchu zawarł piekielny sojusz
Jest w komitywie z zielonymi ludzikami z kosmosu
Próbowali zajrzeć w głąb umysłu badając motywy
Nie mogli odczytać myśli mężczyzny który miał pomysły
Czuł prądy i wiry owej tajemniczej siły
Niczym dotyk trąby powietrznej na rozległej pustyni
Mogliby całkiem dokładnie wyczyścić jego pamięć
Gdyby został na dnie wykopu z tym wybuchowym radiem
Ziemianie są raczej tu tylko myślowym slajdem
Ze świata gdzie czas płynie inaczej słychać to wołanie
Poddali sukinsyna procesowi dezintegracji
Za pomocą transmisji strumienia promieni z mikrofali
Zabrzęczał interkom i strzelił strumień kamieni
Wtedy gdy tańczyły refleksy rzucane przez statek w ziemi