Weź mnie
Może los mnie zetrze w pył
Może będę wył z bezsilności
Żył w niepewności
Własnej słabości
Stęchnie jak bańka pęknie
I wyciągnie rękę
By to co piękne zabiło mękę
Może ma gwiazda zblednie i spadnie
W nocy i we dnie będę siedział bezradnie
Czas marzenia mi skradnie
I będę pełzał na dnie
Jad mną zawładnie
W obłęd Deep popadnie
Na wieki zamknę powieki
Ulecę w męce wreszcie wolny
Będę krzyczał w podzięce Alleluja
Ocknę się gdy dotkniesz
Wrzasnę bo okrutnie zgasnę
Ciemne stanie się jasne
Lecz nie przygasnę
Osądzisz mnie i strącisz
Jak ma gwiazda spadnę
A kiedy będę spadał to zgadnę
Dlaczego bezradne
Dlaczego marne
Dlaczego tak fatalne
Dlaczego jedno
Dlaczego gwiazdy bledną
Zrozumiem i przeklnę
Lecz już nie ucieknę
I nigdy nie powrócę
By naprawić błąd w sztuce
Nieprzytomne sny nieskończone łzy
Niemożliwie zły
Będę tkwił
W niewypowiedzianych słowach
W niewykonanych czynach
W niezliczonych winach
W niezłomnej dumie
W niezwalczonym lenistwie zazdrości
Nieuczciwości nieszczęśliwej miłości
Dawno zgniją me kości
Pamięć zginie a ja będę trwał
Będę trwał i nie będę się bał
Bo będę czuł się swojo
Jak na ziemi która była mi ostoją
Zapukaj do mnie nocą niech gwiazdy zamigoczą
Obdaruj mocą by krzyż tak nie ciążył
Z niewiernych miejsc wskrześ i nieś
A ja cześć Ci oddam i więcej się nie poddam
Zapukaj do mnie nocą niech gwiazdy zamigoczą
Obdaruj mocą by krzyż tak nie ciążył
Z niewiernych miejsc wskrześ i nieś
A ja cześć Ci oddam i więcej się nie poddam
Zapukaj do mnie nocą niech gwiazdy zamigoczą
Obdaruj mocą by krzyż tak nie ciążył
Z niewiernych miejsc wskrześ i nieś
A ja cześć Ci oddam i więcej się nie poddam
A może się nie ukorzę
Nie szepnę Boże zlituj się nade mną
Nawet gdy zrobi się ciemno
Nadaremno będę wołał Jego imię
Z miną wredną jak inne świnie
Pod nosem ludzkim głosem
Nie będę bosy jak święty
Lecz uśmiechnięty i bogaty
Za małe zyski za duże straty
Będę w pysk pluł i ciągnął w dół
By mieć choć pół
Pójdę na śmierć by mieć choć ćwierć
Zdobyć by stracić ukraść by zapłacić
Z cynicznym grymasem licząc kasę
Nie powiem pas to nie czas
Nie przestanę aż umrę aż zamkną trumnę
Gdy przyjdzie starość i marność
Splunę na odpowiedzialność
Zamiast się modlić będę podlić
Klnąć i brnąć bądź co bądź
Jesteś to sądź zamknę oczy
Pysznie i nic nie wyśnie
Życie pryśnie
Zgnije w dole jak pies
To kres ostatni wers
Koniec pieśni wierz mi
Zapukaj do mnie nocą niech gwiazdy zamigoczą
Obdaruj mocą by krzyż tak nie ciążył
Z niewiernych miejsc wskrześ i nieś
A ja cześć Ci oddam i więcej się nie poddam
Zapukaj do mnie nocą niech gwiazdy zamigoczą
Obdaruj mocą by krzyż tak nie ciążył
Z niewiernych miejsc wskrześ i nieś
A ja cześć Ci oddam i więcej się nie poddam
Zapukaj do mnie nocą niech gwiazdy zamigoczą
Obdaruj mocą by krzyż tak nie ciążył
Z niewiernych miejsc wskrześ i nieś
A ja cześć Ci oddam i więcej się nie poddam
Zapukaj do mnie nocą niech gwiazdy zamigoczą
Obdaruj mocą by krzyż tak nie ciążył
Z niewiernych miejsc wskrześ i nieś
A ja cześć Ci oddam i więcej się nie poddam