Stygmaty na wspomnieniach
I znowu jesteś zimną bielą wdzierasz się
W mój umysł to boli to pali mnie
Dlaczego wracasz Pochowałem
Przecież Cię na zawsze na wieczność
Cierniowa skorupa otacza Twoją
Nierzeczywistość znowu czuje się bliskość
Idź precz w mojej pamięci powieś się
I gnij aż do ostatnich dni rozkładu
Wspomnienia z Tobą milczeć
We mnie już nie mogą
Smutek krzykiem eksploduje
Tak bardzo potrzebuje tamtej Ciebie
Czas cofnąć muszę we wspomnieniach
Z Tobą jeszcze raz się uduszę
Potrzebuje tlenu
Stygmaty rodzą ropę w tej
Ropie myję swoją brudną twarz
Kłamcy Czas nie leczy ran
Choć owoc zasuszyłem
Natarłem swoją brudną szyje tak
W raju jak przykazał wąż
Idź precz w mojej pamięci powieś się
I gnij aż do ostatnich dni rozkładu
Wspomnienia z Tobą milczeć
We mnie już nie mogą
Smutek krzykiem eksploduje
Tak bardzo potrzebuje tamtej Ciebie
Czas cofnąć muszę we wspomnieniach
Z Tobą jeszcze raz się uduszę
Potrzebuje tlenu