Zakladam Dres

Zdarte na moich nogach dziś
Myślę ze przyczyn było za dużo i
Nie ma co patrzeć zbyt długo w tył i
Jak Tede rozmieniać się na dobre
I ty staniesz kiedyś jak ja i moje mordy
Żyłem tu piłem i na akordy
Od 7.30 do popołudnia sprawa prosta
Po kosztach zarabiałem na browca
Armii Poznań pozdro WLKP
To my zaczęliśmy hasło to my name i
Żaden szczeniak z większym logo niż tego
Nie będzie fikał spierd* mi synek od tego
Nie odbierzesz to marka od 98
Chłopka każdy sukces i wiele błędów ma
Powiem ci pokrótce przy kawonie i przy wódce
Mój hip hop od 10 lat i nie utnę
Żadnej historii o wydawcach koncertach
Bitach rymach dupach hajsie i debetach
Pozdro dla chłopaków z Polska Kato i Trójmiasta
Żeglowałem tu i tam nastaw to
Dziś myślami do ławki w parku
Dom kultury ławki i rozkminy
Tam już mnie nie zobaczysz
Ale pamiętam skąd jestem gdzie idę
To nuta prosto z serca

Dziś wieczór wracam do miejsc
Tu czuję się jak swój zakładam dres
Tu nie muszę golić się by wyglądać jak gwiazda
One na niebie są
Ja jestem zwykły fachman
Dziś wieczór wracam do miejsc
Tu czuję się jak swój zakładam dres
Tu nie muszę się stalować i być chu* wie kim
Kręcę swój film
Zwykły chłopak jestem nim

To samo osiedle synek
I ten sam budynek
Ulica Arami Poznań która płynę wprost na rynek
Tu w ciepły letni wieczór chodzę w laczkach z drinem
Myślę gdzie jest moja paczka
Rozjechała się po świecie w chwilę
Patrzę na te stare tagi
Tworzyliśmy chmarę pierwszej hiphopowej plagi
Teraz dragi młodzi bez odwagi
Mocni w mordzie czasem szukam z nimi konfrontacji
Krążąc po obwodzie w Fordzie
Ci co pozostali spotykają się przy sporcie
Gramy podnosimy kilogramy i ważymy porcje
Pomagamy sobie ogarniamy jak inne chłopaki w Polsce
Nie ma zmiany w ciągłej trosce
To jest mikroklimat w osiedlowych rodzinach
Przykozaczony kozak zawsze sam siebie ścina
Tu chodzi o naturalność zwykłość przyswajalność
Lojalność wypływa
A jaką wartość dziś ma twoja ksywa
Pod sklepem w parku na ulicy w narożniku
Dla zwykłych chłopaków zawodników
Ja nie boje się wyników
Wiesz możesz zrobić wywiad Kris z Ascetoholików
Był tu walczył i osiwiał
Zasłoniłem pięścią
Wielu z tych chłopaków oddałem tym miejscom
Mnóstwo gipsu i temblaków nie ma tutaj klipsów
Bloodsów ani cracku dzięki temu jest mnóstwo patriotów Polaków

Dziś wieczór wracam do miejsc
Tu czuję się jak swój zakładam dres
Tu nie muszę golić się by wyglądać jak gwiazda
One na niebie są
Ja jestem zwykły fachman
Dziś wieczór wracam do miejsc
Tu czuję się jak swój zakładam dres
Tu nie muszę się stalować i być chu* wie kim
Kręcę swój film
Zwykły chłopak jestem nim

Canzoni più popolari di Ascetoholix

Altri artisti di