Mój Książe
Widzę już przed sobą świat kontynentalny
Auto, chata, konta stan niepoliczalny
Przechodzi obok prawie mój i sypie ziarno
A wkoło niego ptaków zbiera się rój, po prostu czarno
Wyczuwam w nim tę głębię
Ten urok bajeczny
Najwyższych sfer
On karmi wciąż gołębie
Jak książę z tych książek
Co zawsze brały mnie
Zobacz, zobacz, jak on to robi
Zobacz, zobacz jak on się rusza
To nie zwykły, normalny człowiek
To szlachetna dusza
Widzę już przed sobą lepszy świat, wyciągam ręce
Może ma czterdzieści jeden lat,
Lub trochę więcej
Co tu zrobić, żeby chciał na mnie popatrzeć
I zabrać stąd jak wiele innych brał albo na zawsze
Wyczuwam w nim tę głębię
Ten urok bajeczny
Najwyższych sfer
On karmi wciąż gołębie
Jak książę z tych książek
Co zawsze brały mnie
Zobacz, zobacz, jak on to robi
Zobacz, zobacz jak on się rusza
To nie zwykły, normalny człowiek
To szlachetna dusza
Wyczuwam w nim tę głębię
Ten urok bajeczny
Najwyższych sfer
On karmi wciąż gołębie
Jak książę z tych książek
Co zawsze brały mnie
Bo dla niego liczy się miłość
Chodzi w koło nie dla zabawy
Nigdy wcześniej go tu nie było
Nigdy więcej się tu nie zjawi
Póki jeszcze słońce nie zaszło
On przed siebie patrzy niechętnie
Jeszcze chwila, ruszy przez miasto
Zniknie za zakrętem