Będzie dość
Codziennie mówię sobie będzie dość,
Lecz natychmiast znów go słyszeć chcę (więc nakręcam gramofon).
I znowu śpiewa mi his z Masters Boys
O tym jak ogromnie kocha mnie.
Choć wcale go nie ma
Ja cała w marzeniach,
Że jego miłość wiecznie będzie trwać (wiecznie trwać).
Że prawie jak Gatsby
Obsypać mnie rad by
Deszczem róż i perły do stóp kłaść (a to wszystko nieprawda).
Codziennie mówię sobie będzie dość
Nie ma rady, znów go słyszeć chcę (więc nakręcam gramofon).
Rozsądek nie chce coś do głosu dojść
I w nastroju nostalgicznym tkwię (hu hu hu)
Wyciągam z szufladki
Szaliki i szmatki.
Na szyi wieszam sztucznych pereł sznur (pereł sznur).
Bo wiem, że mój Gatsby
Mnie widzieć w nich rad by,
Że i on tak tęsknić też by mógł (a to wszystko nieprawda).
Codziennie mówię sobie będzie dość,
Ale jeszcze chwilę tęsknić chcę (więc nakręcam gramofon).
Aż nagle płyta coś zacina się
I własnego, I własnego pana słyszę glos
I własnego pana słyszę glos
I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana
I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana
I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana
I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana
I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana
I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana
I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana
I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana, I własnego pana