Dzieci
Dorastają znienacka przez miłość, i potem tak nagle dorośli
Trzymając się za ręce wędrują w wielkim tłumie -
Serca schwytane jak ptaki, profile wzrastają w półmrok
Wiem, że w ich sercach bije tętno całej ludzkości
Czy zawsze tak będzie - pytam - gdy wstaną stąd i pójdą?
Albo też jeszcze inaczej: kielich światła nachylony wśród roślin
Odsłania w każdej z nich jakieś przedtem nie znane dno
Tego, co w was się zaczęło, czy potraficie nie popsuć
Czy będziecie zawsze oddzielać dobro od zła?
Trzymając się za ręce usiedli cicho nad brzegiem
Pień drzewa i ziemia w księżycu: niеdoszeptany tli trójkąt
Mgły nie dźwignęły się jeszczе
Serca dzieci wyrastają nad rzekę
Czy zawsze tak będzie - pytam - gdy wstaną stąd i pójdą?
Albo też jeszcze inaczej: kielich światła nachylony wśród roślin
Odsłania w każdej z nich jakieś przedtem nie znane dno
Tego, co w was się zaczęło, czy potraficie nie popsuć
Czy będziecie zawsze oddzielać dobro od zła?
Czy zawsze tak będzie - pytam - gdy wstaną stąd i pójdą?
Albo też jeszcze inaczej: kielich światła nachylony wśród roślin
Odsłania w każdej z nich jakieś przedtem nie znane dno
Tego, co w was się zaczęło, czy potraficie nie popsuć
Czy będziecie zawsze oddzielać dobro od zła?
Czy zawsze tak będzie - pytam
Czy zawsze tak będzie - pytam
Czy zawsze tak będzie - pytam
Czy zawsze tak będzie - pytam